Chybione kopnięcie zaszczytu

Jeden z liderów ugrupowań parlamentarnych zaszczycił mnie uwagą na swoim blogu, poświęcając mi nawet tytuł notki. Naraża to na szwank moją starannie pielęgnowaną skromność, nawet jeśli przy okazji nie dowiedziałem się, że jestem katolickim knurem-ciotą, funkcjonariuszem wywiadu Opus Dei. Poszło o wyliczenia mandatów, które poszczególne partie zdobędą w eurowyborach.

Wyliczenie takie zostało uznane za przejaw mojego daru prorokowania, choć w tekście było napisane czarno na białym, że jego podstawą jest średnia sześciu sondaży zrobionych przez różne ośrodki. Dla pewności wyjaśnię, że dokonałem przeliczenia tych wyników na jeden standard w prezentacji niezdecydowanych, co jest rozwiązaniem korzystnym dla małych partii. Jeśli zatem w tak przeliczonych sondażach rzeczone ugrupowanie nie przekracza progu, to przypisywanie mi tu sprawstwa oznacza stanowcze przecenianie mych możliwości.

Niemniej, zamiast – zgodnie z tradycją partii ocierających się o wyborczy próg od spodu – podważyć wiarygodność sondaży, rzeczona notka przedstawia dwa cytaty z moich wypowiedzi dotyczących wyborów 2011, w których to ponoć minąłem się z prawdą. Pierwszy jest wyrwany z kontekstu i przypisuje mi twierdzenie, które było pytaniem dziennikarki. Wypowiedź dotyczyła możliwości zdobycia samodzielnej większości przez PiS, nie zaś tego, czy taki wynik prorokuję. To, że coś się nie stało, nie oznacza przecież, że było niemożliwe. Zestaw rozważanych możliwości był zresztą bardzo szeroki (można sprawdzić tu) i obejmował także zajęcie przez partię mojego polemisty trzeciego miejsca w wyścigu, nawet jeśli tylko ex aequo. Generalną tezą była nieprzewidywalność wyniku ze względu na duże pole manewru, jeśli chodzi o mobilizację poszczególnych elektoratów.

Drugi cytat – opisujący widełki, w jakich może się mieścić poparcie dla partii konkurujących o podobny elektorat – rzeczywiście wskazuje na rozminięcie się rzeczywistości z przewidywaniami. W obu wypadkach pomyliłem się o 1 procent, co z samej notki rzeczonego lidera wynika. Czy to rzeczywiście niszczy moją wiarygodność, nie mnie oceniać. W każdym razie, dokładnie w opisanych w tamtej rozmowie widełkach waha się poparcie dla tych dwóch ugrupowań w ciągu ostatnich dwóch lat (przynajmniej w sondażu WP).

Rozumiem, że ktoś szuka pociechy, gdy rzeczywistość nie bardzo chce się zgrać z marzeniami. Lecz czy nie skuteczniejsze jest tu choćby tanie wino?

2 komentarze do “Chybione kopnięcie zaszczytu

  1. ~Andrzej

    Rób Pan swoje. Inni, niech z tego wyciągną sobie wnioski i tyle. W polemikę tylko wtedy gdy tyczyć się może konkretnych danych. Reszta to Pana spojrzenie, do którego ma Pan prawo.

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *