Olsztyn na ludowo

Rzeczpospolita informuje o zakulisowych zabiegach i naciskach,by Piotr Grzymowicz, popierany przez PSL, zrezygnował z kandydowania na prezydenta Olsztyna po zwycięskiej dla siebie pierwszej turze. Jeśli PO faktycznie podjęło takie negocjacje, to chyba nie grzeszy zdolnością przewidywania. Nie bardzo sobie wyobrażam siłę, która by mogła powstrzymać nie tyle PSL, ile samego kandydata, przed zajęciem tak bezpiecznego stanowiska, jakim jest prezydent miasta. Wybory ma już przecież wygrane. Nie ma dla mnie wątpliwości, na kogo zagłosuje większość wyborców PiS i SLD, których kandydaci nie weszli do drugiej tury. Przykład wyborów do senatu pokazuje, że to PSL jest partią położoną dokładnie w centrum sceny politycznej. Także patrząc z perspektywy wyborców obu tych – teoretycznie – biegunowo różnych partii. Jeśli tylko PiS lub LiD rezygnowało z wystawiania kompletu kandydatów w wyborach do senatu, to natychmiast wzrastała liczba głosów zdobywanych przez kandydata PSL.
W zamian za odpuszczenie Olsztyna, PO oferuje ponoć PSL stanowisko drugorzędnego ministra, do obsadzenia kiedyś w przyszłości. Nijak się to ma jako wartość do solidnego przyczółka w miejskim samorządzie. Poza tym, wycofanie się kandydata na tym etapie byłoby upokorzeniem i drwiną z wyborców. Natomiast sukces w walce z kandydatem PO na pewno tchnie nieco optymizmu w serca ludowców, z trudem budzących się z głębokiego snu, w który zapadli w minionym roku.
Wyniki wyborów prezydenta Olsztyna są gorzką pigułką dla PO. W2007 roku partia ta zdobyła tu grubo ponad 50 proc. głosów – prawie 10razy tyle, co PSL. Jednak postawienie na osobę bez wcześniejszej pozycji, gdy stronnictwo poparło byłego wiceprezydenta miasta –„bezpartyjnego fachowca” – tak się, jak widać, kończy. Nawiasem mówiąc, Grzymowicz dostał się niegdyś do rady miasta z list SLD. Widać to gdy spojrzeć na wyniki kandydata oficjalnie wystawionego przez Sojusz. O ile PO dostała raptem połowę tego, co w 2007 roku, to kandydat SLD zdołał przyciągnąć tylko co czwartego wyborcę LiD.  SLD też postawił w Olsztynie na „nową twarz” – trzydziestolatka bez pozycji poza aparatem.Taka polityka ułatwiła zadanie Grzymowiczowi.
To kolejne potwierdzenie tezy, którą stawiałem na półmetkusamorządu – ogólnokrajowe partie mają wielki kłopot z wystawianiemsensownych kandydatów w wyborach prezydentów. Niechętnie przyjmująkandydatów o dużym stopniu niezależności – jeśli jednak tego niezrobią, muszą się liczyć z upokorzeniem. PSL całkiem sprytnie dał swójszyld kandydatowi o wcześniejszej pozycji i teraz może się cieszyć ze„swojego” triumfu. Jaki jest w tym triumfie udział partii jako takiej,można mieć wątpliwości. Jednak z punktu widzenie rozgrywek międzypartiami jest to gambit godny docenienia.

21 komentarzy do “Olsztyn na ludowo

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *