Europejskie prawybory

By sobie nieco poprawić nastrój przed świątecznym wyjazdem, chciałbym podzielić się pomysłem na to, jak rozwiązać dylematy związane w wyborem parlamentu europejskiego. Jak zagonić maksymalną liczbę kandydatów wszystkich partii do walki, zapewnić reprezentację wszystkim częściom kraju i wreszcie dać szansę, by w PE znaleźli się mało popularni eksperci. Uwaga – to jest najczystszej próby zabawa intelektualna. Projekt nie ma najmniejszych szans, by wejść w życie. Ot – przedświąteczna rozrywka.
Pomysł jest następujący – wybory odbywają się tak, jak to sobie wymarzyli partyjni liderzy – jest jeden okręg wyborczy i jedna sztywna lista. Tyle tylko, że dwa tygodnie wcześniej odbywają się oficjalne prawybory, organizowane przez PKW. Prawybory odbywają się w tych samych komisjach, co zwykle, na podstawie normalnych list wyborców.
Prawybory odbywają się w 41 okręgach, odpowiadających okręgom wyborczym w wyborach do sejmu (takie okręgi są podstawowymi jednostkami życia politycznego w kraju). W każdym okręgu każda partia musi zgłosić 2 kandydatów na kandydata. Każdy wyborca ma jeden głos (zupełnie jak dziś) i może wskazać nim jedną osobę z jednej wybranej partii. Na podstawie głosów w prawyborach ustala się kolejność na liście każdej z partii w wyborach ostatecznych. Jednak nie dokładnie – ponieważ mandatów jest 51, centrala partyjna może do listy dołożyć swoich 10 kandydatów. Mogą to być jacyś cenni, choć mniej znani eksperci, mogą też być to „twarze” ogólnopolskiej kampanii, których czas jest zbyt cenny, by zmuszać ich do walki w jakimś pojedynczym okręgu. Kandydaci centrali mogą zostać ustawieni na dowolnych miejscach – na początku, na końcu lub w środku listy. Jednak pozostałe 41 miejsc jest twardo określonych przez wynik głosowania w prawyborach. Z każdego okręgu na listę trafia jeden kandydat. Ustawiani są w kolejności procentu głosów zdobytych przez partię w poszczególnych okręgach, liczonego w stosunku do uprawnionych do głosowania. Co daje taki mechanizm?
1) Partie dostają 82 kandydatów, z których każdy prowadzi okręgową kampanię wyborczą na własny rachunek, plus 10 kandydatów „ogólnopolskich” do kampanii w centralnych mediach. Liczba kandydatów, którzy mają realne szanse na mandat jest znacznie większa, niż w jakimkolwiek innym rozwiązaniu. Jednocześnie zmniejsza się liczba kandydatów, którzy w ogóle nie muszą się zajmować prowadzeniem kampanii wyborczej.
2) Walka wewnątrz partii jest ściśle uregulowana i nie polega na znalezieniu sobie swojej niszy, bądź liczeniu na to, że pierwsze miejsce na liście rozwiąże problem. Każdy z dwójki kandydatów w prawyborach ma interes w dotarciu do całego okręgu, nie zaś wyłącznie do upatrzonej części.
3) Obydwaj kandydaci partii w okręgu są zainteresowani wzrostem frekwencji w prawyborach – zniechęcanie wyborców konkurenta jest docelowo stratą zwycięzcy – obniża jego miejsce na końcowej liście.
4) Aktywni obywatele mają szansę włączyć się w życie wewnętrze partii na innej zasadzie, niż dotychczasowy „turniej miast”.

Dwa tygodnie odstępu powinny pozwolić na utrzymanie zainteresowania mediów i wyborców. Te dwa tygodnie byłyby czasem na czystą międzypartyjną rywalizację, prowadzoną przez kandydatów, którzy stali się dla wyborców mniej anonimowi.
Można oczywiście pomyśleć o tym, by obydwa głosowania połączyć – podzielić mandaty w skali kraju na podstawie głosów oddawanych na na kandydatów w 41 okręgach. Centrale partii mogłyby tylko określić wcześniej, czy korzystają z „listy krajowej” i w jakim zakresie. Byłaby to tylko mutacja obecnego systemu, ze zwiększeniem liczby okręgów. Nie wiadomo tylko, jakby na to zareagowały instytucje europejskie.
To tylko pomysł – warto szukać w nim luk i spaczających rywalizację interesów. Po świętach spróbuję zrobić symulację, do czego taki system mógłby doprowadzić.
Na razie, chciałby wszystkim życzyć Wesołych Świąt – z dala od polityki.

15 komentarzy do “Europejskie prawybory

  1. ~Cypisek

    System na pierwszy rzut oka bardzo interesujący, muszę go przemyśleć.Może by tak inicjatywa obywatelska, by w tym kraju wreszcie powstała?

    Odpowiedz
  2. ~Mieczysław S.Kazimierzak /Mieczsilver/

    Jeszcze jeden odważny krok jak to określił Norwid „w pocie czoła” i będziemy s systemie Jednomandatowych Okręgów Wyborczych przez analogię w wyborach do Senatu.

    Odpowiedz
    1. Jarosław Flis

      Nie ma na to szans – są w tej sprawie regulacje ogólnoeuropejskie. Gdyby była taka możliwość, na pewno Anglicy wybieraliby swoich europosłów w JOW.

      Odpowiedz
  3. ~Mateusz Chmiel

    Witam,po dłuższej przerwie reaktywujemy portal e-Rzeczpospolita.pl. Obecna odsłona jest w wersji beta, nowa odsłona powinna być w trakcie kilku dni gotowa. Chciałbym zaproponować Tobie współpracę z portalem e-Rzeczpospolita.pl. Jeśli byłbyś/abyś zainteresowany/a proszę o odpowiedź na adres e-mailowy: bok@e-rzeczpospolita.pl.PozdrawiamMateusz Chmiel

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *