Nie ma przekazów idealnie dokładnych – zwykłem mówić studentom na zajęciach z PR, przygotowując ich na nieuchronne napięcia towarzyszące każdemu kontaktowi z mediami. Oni zawsze coś pokręcą – ujęła to bez ogródek znajoma zajmująca się działalnością artystyczną osób upośledzonych umysłowo, czymś całkowicie apolitycznym i wzbudzającym niejaki respekt. Zawsze to na pewno przesada, lecz moja kolekcja przykładów na rzecz takiej tezy właśnie wzbogaciła się o kolejny, Bardzo mi miło, że media tak odległe jak wPolityce i TokFM omówiły moją notkę na blogu. Jednak ktoś w redakcji tego ostatniego portalu postanowił trochę podkręcić moje tezy i w tytule znalazło się proste twierdzenie: Flis analizuje wyniki i stawia diagnozę: w drugiej turze Komorowski przegra z Dudą. Po interwencji rzecz zmieniono na bliższe oryginałowi może przegrać. Taki wniosek owszem da się wyciągnąć z mojego stwierdzenia, że wybory nie będą spacerkiem. Niemniej jednak rozczula swoboda w poruszaniu się po skali: zwycięstwo nie jest oczywiste – może przegrać – przegra. W każdym razie tekstowi zapewniono solidną klikalność a mnie oblężenie ze strony wszystkich stacji telewizyjnych i wielu innych mediów. Piszę o tym, bo sam pierwotny tytuł wywołał też reakcje prywatnych znajomych, niepokojących się o stan mojego umysłu. Wszak nie jest moim zwyczajem stawianie twardych tez o przyszłości, raczej skupiam się na rozważaniu alternatyw. Gdyby ktoś z czytelników tego bloga też się tym niepokoił, wyjaśniam źródła nieporozumienia. Zauważenie przesunięcia bazy wyborczej głównych kandydatów nie jest jeszcze prognozą wyborczą. Gdy ktoś mnie pyta, kto wygra wybory, zwykłem odpowiadać: Gdybym wiedział, kto wygra wybory, to bym wyniki obstawiał u bukmacherów, zaś wkoło opowiadał zupełnie na odwrót, by zwiększyć swoje zyski. Ale nie obstawiam i na stale powracające dziennikarskie pytania – kto wygra wybory? – nieodmiennie powtarzam, że wróżbiarstwem się nie zajmuję.
Chyba, może, na pewno…
Dodaj komentarz