Scenariusze paradoksów

Jak może wyglądać układ sił w przyszłym Sejmie? Pozwoliłem sobie przygotować tu pięć scenariuszy, jako uzupełnienie do tekstu w TP. Zamiast wczytywać się w wątpliwe sondaże, można przyjąć za punkt wyjścia wyniki poprzednich wyborów. Te wyniki można przeliczać na różne sposoby. Każdy z nich prowadzi do innego scenariusza, pokazując intrygujące punkty brzegowe. To, który z nich jest najbardziej prawdopodobny, to już kwestia indywidualnego nastawienia, żeby nie powiedzieć chciejstwa. Pozwoliłem sobie – w duchu ekumenizmu – zaspokoić takie chciejstwo u zwolenników każdej z głównych sił, jednocześnie pokazując możliwe zagrożenia. Wszystkie przeliczenia robiłem dla każdego z 379 powiatów oddzielnie, by następnie posumować to w 41 okręgów i rozdzielić w nich mandaty. Różne były tylko szczegółowe założenia. W każdym przypadku przyjąłem, że „wielka czwórka” zdobędzie łącznie 90% głosów. Pozostałe zaś pójdą na rozkurz (w tym Polską Partię Pracy i Ruch Poparcia), za wyjątkiem jednego mandatu dla Mniejszości Niemieckiej i – w jednym ze scenariuszy – przekroczenia progu przez PJN. Na wykresie poparcie w różnych scenariuszach posortowane według kolejności.
  
1) Stabilizacja na włosku (2010//2)
Pierwszy scenariusz jest oparty na średnim poparciu procentowym z I tury wyborów prezydenckich i wyborów sejmikowych z zeszłego roku, przemnożonym przez frekwencję 2007 (chodzi głównie o różnicę frekwencji w miastach na prawach powiatu i w powiatach ziemskich). Oznacza to minimalne osłabienie partii rządzących i PiS na rzecz lewicy.
2) Powtórka z rozrywki (2006/2010)
W tym scenariuszu – wymarzonym przez zwolenników PO i PSL – wynik 2011 ma się tak do wyniku sejmikowego 2010, jak się miał wynik 2007 do wyniku sejmikowego 2006. PO i SLD dostaje prawie taki sam procent, PSL ciut więcej, PiS nieco mniej.
3) Zmiana lidera (2010+PiS)
Coś dla sympatyków PiS – PiS i SLD dostają tyle głosów, co w I turze prezydenckich przed rokiem. PO taki procent, jak w sejmikach, tylko że do frekwencji 2007. PSL średnią z zeszłorocznych głosowań – tak jak w pierwszym scenariuszu. PiS wygrywa wybory, wyprzedzając PO, SLD minimalnie w górę, PSL w dół.
4) Przypływ lewicy (2010+SLD)
Zapowiedzi polityków SLD, że ich partia dostanie 20%, nie dało się aż tak łatwo wyczytać z zeszłorocznych wyborów. PO i PiS mają tu procent z sejmików przy frekwencji prezydenckiej, czyli z większą mobilizacją na wsi. SLD podobnie, lecz powiększone o 1/4. PSL jak poprzednio. W sumie daje to podobne obniżenie poparcia dla PO i PiS przy stabilizacji PSL.
5) Piąty element (2010+PJN)
PiS, SLD i PSL według scenariusza „powtórka z rozrywki”, PO według „zmiana lidera”, PJN ma 10% z tego, co mają w sumie PO i PiS. Daje jej to przekroczenie progu.

Jak to się przekładać może na mandaty? Tym razem w kolejności zasiadania w Sejmie:
 
Ad 1) Stabilizacja na włosku
Takie przeliczenie daje koalicji idealnie 230 mandatów. Z posłem Mniejszości Niemieckiej daje to większość. To zatem graniczny rezultat, który da się ogłosić jako sukces. Każdy mandat mniej, to zmiana układu sił. 
Ad 2) Powtórka z rozrywki
Niezależnie od prawdopodobieństwa, warto zwrócić uwagę, że poprawa wyniku PSL wcale nie musi oznaczać wzmocnienia pozycji tej partii. Jeśli PiS ulegnie osłabieniu, ten sam procent głosów PO może dać jej prawie samodzielną większość, co oznacza, ze można wiele więcej przegłosować wbrew koalicjantowi.
Ad 3) Najtwardsi zwolennicy PiS wierzą zapewne w zdobycie przez tę partię samodzielnej większości. To jednak oznacza konieczność przekroczenia 40% i zejścia PO poniżej 25% – może i prawdopodobne, ale wymaga całkowitego zwrotu w nastrojach, nie zaś prostego przeciągania liny. Tu zatem scenariusz nie aż tak optymistyczny. 205 mandatów PiS oznacza, że można mieć większość z PSL-em. Czy Pawlak na to pójdzie? Może za cenę premierostwa…Czy Tusk byłby w stanie przebić tą ofertę? Najsłabszy wynik PSL może zatem oznaczać największy wzrost znaczenia ludowców. Tak, czy inaczej, koalicja „kordon sanitarny” jest bardziej prawdopodobna, choć równie prawdopodobne jest to, że nie będzie to koalicja stabilna.
Ad 4) Setka posłów lewicy wygląda imponująco, jest tylko jeden haczyk – wystarczy wyjąć pięciu z nich, by obecna koalicja rządziła sama.  Brakującą piątkę można też próbować wyjąć z PiS, choć po zdziesiątkowaniu mogą w nim zostać tylko najwierniejsi z wiernych. Tym niemniej usprawiedliwieniem może być powstrzymanie postkomunistów przed powrotem do władzy… Generalnie rzeczywista siła lewicy zależy bardzo od wyniku PSL. Zaś osłabienie OBU największych partii oznacza, że ludowcy przy tym samym procencie głosów mają znacząco więcej mandatów.
Ad 5) Piąty element i wzmocnienie ludowców może uratować Tuska nawet jeśli PiS będzie deptać mu po piętach.  PO+PSL+PJN to w takim scenariuszu dokładnie 233 mandaty. Wzmocniona lewica znów w opozycji.
Generalny paradoks wielopartyjnego systemu w obecnej naszej konfiguracji jest taki – wynik Twojej ukochanej partii a jej ostateczna pozycja nie są bez związku. Jest to jednak związek bardzo chimeryczny. Czasami wysiłki idą na marne, czasami nagle wszystko zaczyna się świetnie układać. Kształt i trwałość koalicji trudna jest w takich okolicznościach do przewidzenia. Zapowiada się naprawdę gorący wieczór wyborczy.

20 komentarzy do “Scenariusze paradoksów

  1. ~mah

    PO PSL to Ci sami wypedzeni z Europy w XVI wieku co i SLD.Tego nie bierzemy pod uwagę.Starczy polsko języcznych korupcyjnych obcokrajowców i zamiataczyRysiów Misiów Grzesiów Mirów w tym dzikim kraju pod moherowy dywan.

    Odpowiedz
  2. ~wizjonerRonikow

    Koalicje sie oceni jak dzentelmena; ja skonczy; i oby to jak najpredzej nastapilo zaraz po Polskiej prezydencji

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *